menu
Jesteś tutaj: Home / Dla Mieszkańca / Aktualności

Z pasją przez życie

Wywiad z p. Genowefą Szczygielską

Z pasją przez życie: Genowefa Szczygielska

 

Genowefa Szczygielska, malarka jest pierwszą przedstawicielką Kuźnicy w naszym cyklu. Opowiedziała o wyjątkowych walorach przyrodniczych tej miejscowości, malarstwie jako potrzebie duszy czy bliskim jej sercu portrecie ojca.  

Oskar Struk: W jaki sposób odkryła Pani w sobie zmiłowanie do malarstwa?

Genowefa Szczygielska: Nigdy się nie zastanawiałem, skąd on się wzięło, bo zawsze we mnie było. To była potrzeba duszy. Musiałam to robić. Później miałam długą, dwudziestoletnią przerwę, kiedy nie miałam czasu. Te dwadzieścia lat bez malowania były dla mnie okropne. Obserwowałam piękno świata i chciałam je przełożyć na płótno.

 - Jakie motywy dominują w Pani twórczości?

- U mnie malowanie wynika z potrzeby duszy. Jeśli zachwyci mnie jakiś kwiat, to go namaluję, ale to nie jest tak, że od tego momentu będę malować tylko kwiaty. Dana rzecz zaspakaja mnie artystycznie tylko na chwilę. Ciągle szukam nowych inspiracji. Swego czasu organizowaliśmy wystawy plenerowe i profesorowie pytali, ilu autorów wystawia tu swoje prace, a były to tylko moje. Wynika to z tego, że w mojej twórczości nie ma jednostajności.

- Jest Pani pierwsza mieszkanką Kuźnicy w naszym cyklu, dlatego proszę powiedzieć, na czym polega wyjątkowość tej miejscowości?

- Tu Wszystko zachwyca! Kuźnica jest tak urokliwa, Dominuje w niej spokój. Właściwie tu jest wszystko: morze, zatoka i ten wyjątkowy pas Półwyspu Helskiego. Przede wszystkim natura. Ja kocham Kuźnicę. Ja się tutaj urodziłam, podobnie jak moi dziadowie i pradziadowie Tu są moje korzenie. Wszystko, co wiąże się z Kuźnicą, jest dla mnie ważne.   

   - Jaką techniką Pani maluje?

- Lubię farbę olejną, bo mogę się nią bawić, nanosić poprawki. Nie należę do osób, które szybko malują. Maluję kilka obrazów jednocześnie. Zaczynam jeden, ale gdy coś innego mnie zainspiruje, to zaczynam następny. Ta technika pozwala mi swobodnie nanosić poprawki. Malowanie to jest takie oderwanie się od rzeczywistości.

    - Jak udaję się Pani uzyskać perspektywę na obrazach?

- Można powiedzieć, że maluję sercem. Inni malarze wszystko dokładnie planują, analizują. Ja staram się przekładać na płótno to, co widzę. Działam na zasadzie prób i błędów. Wiem, czego chcę. Nie zawsze mi to wychodzi, ale staram się wiernie przedstawić poszczególne elementy.

- Czy malarstwo można określić mianem sztuki cierpliwości?  

- Na pewno malarstwo wymaga ogromnej cierpliwości, ale ja nie odbieram tego jako trudność. Gdy robię coś innego, to często patrzę na zegarek, żeby już skończyć. Z malarstwem tak nie jest, bo to moja pasja, więc muszę to robić.

-    Skąd pomimo upływu lat czerpie pani tyle pozytywnej energii do działania?

- Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Siłę do działania daje mi Eucharystia. Fascynuje mnie świat stworzony i stwórca, czyli Bóg. W swojej twórczości podejmuje niezbyt popularne tematy piekła, czyśćca czy wizerunków Świętych, ale ja to robię.

- Czy jest jakiś obraz, który uznaje Pani za szczególnie udany?

- Z żadnego nie jestem dumna, bo żaden nie jest do końca taki, jak bym chciała (śmiech). Natomiast portret, który jest szczególnie bliski mojemu sercu, przedstawia wizerunek mojego ojca, rybaka.

- Czego można Pani życzyć w kontekście dalszej działalności?

-Ja mam tylko jedno marzenie, żebym do końca mogła pracować. To byłby szczyt szczęścia. Wiek niesie ze sobą pewne ograniczenia, ale to nie ma znaczenia. Ważne jest, żeby mieć w sobie tyle sił, pasji, by móc do końca pracować…

 

Rozmawiał: Oskar Struk.